• Wywiad z Panem Jarosławem Miśkiewiczem - nauczycielem wychowania fizycznego

          • Sięgnijmy do Pana dzieciństwa. Czy miał Pan jakąś ulubioną zabawkę?
          • Pamiętam, że miałem mnóstwo zabawek, ale pewnie Was to nie zdziwi, że moją ulubioną była piłka. Co prawda niektórzy mówią, iż będąc dzieckiem bawiłem się pluszakami, ale to plotka.
          • Zapewne, jak wszyscy mali chłopcy, nie był Pan grzecznym dzieckiem. Może pamięta Pan jakąś zabawną historię z Pana udziałem?
          • Trudno w to uwierzyć, ale kiedyś byłem równie grzeczny jak dziś J. Jak to wśród chłopców - zabawnych historii było mnóstwo. Szkoda tylko,             że w większości przypadków to koledzy śmiali się ze mnie.
          • O jakim zawodzie marzył Pan, gdy był Pan w naszym wieku?
          • Na początku szkoły podstawowej chciałem zostać sławnym piłkarzem,        a pod koniec marzyłem by zostać nauczycielem … matematyki. Jak widać niektórym marzenia niestety PRAWIE się spełniają.
          • Przygotowuje nas Pan do różnego rodzaju zawodów, dąży do tego, żebyśmy zwyciężali. A czy sam, będąc uczniem, osiągał Pan jakieś sukcesy? Jeżeli tak, to w jakich dziedzinach?
          • W szkole podstawowej wraz z kolegami osiągaliśmy wiele sukcesów w piłce nożnej, w liceum zaś - w koszykówce      i lekkiej atletyce.
          • A jakieś obecne sukcesy?
          • Jeśli chodzi o moje teraźniejsze osiągnięcia, to są one głównie Wasza zasługą, mam tu na myśli mistrzostwo Dąbrowy Górniczej w piłce nożnej chłopców, czy wicemistrzostwo dziewcząt w siatkówce. Jeżeli mam mówić o sobie, to ostatnio wziąłem udział w biegu ulicznym w Bukownie na dystansie 10 kilometrów. O miejscu nie wspomnę, bo w moim wieku, już samo ukończenie należy uznać za sukces.
          • Czy oprócz biegania uprawia Pan jakiś sport?
          • Chciałbym wymienić teraz kilkanaście dyscyplin, niestety z czasem jest ich coraz mniej. Na dziś zostało mi tylko bieganie i siatkówka, no i może jeszcze sporadycznie pływanie.
          • Którego ze sportowców polskich podziwia Pan i ceni?
          • Nie mam aktualnie jednego  sportowca, któremu specjalnie kibicuję, ale  jestem patriotą i kibicuję wszystkim polskim sportowcom na arenie międzynarodowej.
          • Kibicuje Pan jakiemuś konkretnemu klubowi piłkarskiemu?
          • Podobnie jak ze sportowcami - kibicuję wszystkim polskim klubom, które stają w szranki z drużynami europejskimi. Spośród klubów zagranicznych szczególną sympatią darzę Barcelonę, przez co toczymy częste wojny           z moim szwagrem, który kibicuje Realowi Madryt.
          • Dlaczego wybrał Pan pracę w szkole? Przecież mógłby Pan być trenerem czy po prostu pracować na siłowni...
          • Na trenera niestety jestem za bardzo nerwowy, więc zbyt szybko bym osiwiał. A siłownia? Jak widać po mojej sylwetce, nigdy nie byłem jej fanem.
          • Wiemy, jakim jest Pan nauczycielem, ale chcielibyśmy dowiedzieć się też czegoś o Pana życiu prywatnym. Co robi Pan w wolnym czasie?
          • Niewiele, ponieważ  zbyt dużo go nie mam. Tę  cząstkę, która mi pozostaje staram się poświęcić rodzinie i małym przyjemnościom, czyli grze               w siatkówkę i drobnym remontom przy  domu.
          • Czy lubi Pan gotować? Jeżeli tak, to co jest Pana popisowym daniem?
          • Oczywiście, że lubię, niestety moi goście troszkę mniej... Najwięcej pochwał odbieram za krokiety z mięsem, kapustą oraz barszczem.
          • Ulubiony film?
          • „Efekt motyla”.
          • Ulubiona książka?
          • Nie mam jednej ulubionej, ale lubię książki Jonathan’a Carrolla. Jak byłem w Waszym wieku, uwielbiałem książki o Mikołajku ... właściwie ciągle je uwielbiam!
          • Ulubiony wykonawca muzyczny?
          • Jest kilku : Kazik, Kult, Coma i Aria.
          • Załóżmy, że wygrywa Pan w Lotto kilka milionów. Co zrobiłby Pan           z taką ilością pieniędzy?
          • Biorąc pod uwagę fakt, że jestem żonaty nie jest to wcale taka duża suma. Ale przeznaczyłbym ją w pierwszym rzędzie na remont domku i długie wakacje. Poza tym pewnie zabrałbym swoją klasę na jakąś superwycieczkę.
          • Są jakieś kraje, miejsca, które chciałby Pan odwiedzić, mając do dyspozycji wspomnianą wygraną?
          • Zawsze marzyłem, żeby pojechać do Australii.  Ale przy takiej ilości pieniążków w pierwszej kolejności pozwoliłbym sobie na wyjazd do Holandii i Stanów Zjednoczonych, ponieważ moje siostry, które tam mieszkają, nie wybaczyłyby mi, gdybym kolejny rok pominął je w swoich wędrówkach.  
          • A czy zaplanował Pan już ferie zimowe?
          • Tak – pierwsze trzy dni. Będę w Szkole Podstawowej nr 2                               w Strzemieszycach, ponieważ od 9 do 12 (15-17 II) prowadzę zajęcia sportowe, na które wszystkich serdecznie zapraszam. Pozostałą część spędzę w górach, ale gdzie, to już tajemnica!
          • Mamy początek roku 2010. Ma Pan jakieś noworoczne postanowienia?
          • Mam, a raczej miałem, ponieważ są już nieaktualne. Nigdy nie należałem do osób zbyt wytrwałych. Postanowiłem dbać systematycznie o swoją kondycję i ograniczyć słodycze, niestety nie udało się ani jedno, ani drugie.
          • To już wszystkie nasze pytania. Chciałybyśmy jednak prosić Pana jeszcze o opowiedzenie ulubionego dowcipu.
          • W takim razie będzie coś o szkole.

          Pewnego razu Pani wybrała się z dziećmi na wycieczkę po budowie. Zobaczyła, że Jasiu chodzi bez kasku i zdenerwowana wola do Jasia:

          -      Jasiu, natychmiast załóż kask, bo cegła może spaść Ci na głowę. W zeszłym roku, jak byłam ze starszą klasą na wycieczce, to pewnej dziewczynce spadła cegła na głowę. Na szczęście dziewczynka była w kasku, więc uśmiechnęła się tylko i poszła dalej.

           Jasiu na to:

          -      Proszę pani, proszę pani ja znam tę dziewczynkę! Ona do dziś chodzi po osiedlu w tym kasku i się uśmiecha!

          • Dziękujemy za czas, który nam Pan poświęcił.
          • Ja również dziękuję za zainteresowanie moją skromną osobą.

          Wywiad przeprowadziły: Kamila Kopeć i Zuzanna Majewska