
Jak zmieniło się moje życie podczas kwarantanny?
Oto ja. Lena, lat 12. Mama, tata, siostra i dwóch braci – oto moi towarzysze niedoli. Już trzeci miesiąc (#jakzyc). Chciałabym napisać, że chodzę do 6 klasy… Ale nie, nie chodzę. Po prostu zsuwam się z łóżka i już … jestem. Zdalne lekcje. On-line. Tak, tak, dobrze myślicie – nastał czas pandemii. Czas kwarantanny.
Od samego początku tego przysłowiowego „więzienia”, ludzie podzielili się na różne grupy. Do pierwszej należą ci, u których nie zmieniło się nic. Nadal wstają bardzo wcześnie (lub bardzo późno) i siadają przed komputerem czy telefonem, żyją i pracują, jakby nic się nie działo… No, może dostosowali się tylko do wymaganych maseczek, rękawiczek, czy dwumetrowego odstępu od drugiego człowieka (a i to nie zawsze).
Ja należę do kolejnego typu ludzi. Wielka Zmiana. Ot co, w ''normalnym'' tygodniu uprawiam bardzo dużo sportu. Może Was zaskoczę, ale nie, to nie tylko „WF”. Między innymi trenuję akrobatykę, pływam i gram w piłkę ręczną. Większość tych czynności wykonuję w grupie. No i co teraz? C a ł k o w i t y b r a k k o n t a k t u z l u d ź m i. Cierpię. Ja i inni mi podobni. Niby codziennie komunikuję się z moimi przyjaciółkami. Co jakiś czas urządzany sobie także długie wideo rozmowy, lecz jednak czuję ten dystans i bardzo do nich tęsknię. A moje sportowe życie przeniosłam na podwórko. Na szczęście jest duże. Myślę nad tym, jak wybudować bieżnię… Trzeba sobie jakoś radzić.
Kolejna grupa ludzi to ci, których sytuacja przytłoczyła, wpędziła nawet w stany depresyjne. Będąc na co dzień samotni, stali się całkowitymi pustelnikami, których w pewnym momencie pozbawiono nawet wyjścia na spacer. Mnie też nie zawsze jest wesoło. Ale jestem dzielna. Walczę. Bo jak nie ja, to kto?
Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy, przerosła chyba nas wszystkich. Każdy z nas jest inny. Każdy z nas inaczej sobie radzi. Niektórzy starają się o tym nie myśleć, a niektórzy przejmują się za bardzo. Natomiast choćby nie wiem jak bardzo byśmy się tym nie przejmowali, i tak życie zmieniło się diametralnie. Wszyscy czasami zastanawiamy, co tak naprawdę się stało? Dlaczego chodzimy w maseczkach czy w rękawiczkach? Dlaczego nie możemy iść na grilla ze znajomymi? Dlaczego siadam do lekcji w piżamie? Dlaczego dopadają mnie smutne myśli? Chociaż jest nam wszystkim trudno, to musimy pamiętać, że zawsze znajdzie się światełko w tunelu. Mamy teraz bardzo dużo wolnego czasu, możemy spróbować wielu nowych rzeczy, na które nam go wcześniej brakowało. Nie bójcie się nowych rzeczy! Bo jak to się mówi...teraz albo nigdy! Spróbujcie zagrać w gry planszowe z rodziną, poćwiczcie język, którego chcieliście się nauczyć, zróbcie duże porządki!
Oprócz spędzania wspólnego czasu z najbliższymi ważne jest to by teraz myśleć o innych, a najbardziej o tych, którzy nas potrzebują. Pamiętajmy o tym, by zadzwonić do babci, zrobić zakupy sąsiadce czy wyprowadzić psa. Pomóc możecie też wspierając różne zbiórki, które są organizowane dla medyków.
Mimo tego, że ta izolacja ma bardzo dużo minusów, i jest ich znacznie więcej niż plusów, zawsze trzeba szukać dobrych, jasnych stron życia. To dla nas wszystkich trudny czas. Nie warto się kłócić o to, kto ma gorzej, bo musimy się wspierać i być solidarni, a co najważniejsze wspierać naszych wspaniałych, dzielnych lekarzy, ratowników medycznych i pielęgniarki. Chociaż nie każdy zna się na medycynie, jest jeden kluczowy sposób, o którym warto pamiętać. Jest on bardzo często powtarzany, ale chyba nie do wszystkich on dotarł. Potrzebne jest więc przekazywanie tej wiadomości. No, dobra, już nie trzymam nikogo w niepewności… Chodzi o proste, najzwyklejsze #zostanwdomu. Warto o tym pamiętać...Trzymajcie się!
Autorka pracy: Lena Mirek